My. Społeczeństwo "Kopiuj wklej".

Mówi się ,że żyjemy w czasach indywidualistów i epoki rozumu. Czy aby na pewno?


Kiedy przyglądam się jak bez chwili namysłu rzucamy się na nowe aplikacje, testowanie AI, albo zgodnie z trendem wysyłamy dzieci na "programowanie",  zaczynam mieć wątpliwość. Przypomniał mi się dowcip, jak rozmawia ze sobą dwóch ojców, po czym jeden mówi : "Ja mojemu dziecku daję wybór ścieżki kariery. Sam może wybrać na jaki rodzaj programowania pójdzie".

To co nazywamy obecnie owczym pędem ma jedno zasadnicze podłoże i jest to strach przed wykluczeniem.

Człowiek który decyduje się robić rzeczy inaczej niż wszyscy, skazuje się na bycie
w zdecydowanej mniejszości.


W dawnych plemionach wykluczony z wioski przeżywał zaledwie kilka dni wcale nie dlatego, że zostawał zjedzony przez dzikie zwierzę. Psychologicznie wykluczenie równało się śmierci.

Dlatego niewielu z nas jest skłonnych podjąć wyzwanie by postępować inaczej. Mimo iż nie grozi nam pożarcie przez Lwa, ryzyko i tak jest zbyt duże.

Począwszy od strategii firm, po plany rodzicielskie, co do przyszłości naszych dzieci obowiązuje system „kopiuj wklej”. Boimy się wyjść poza schemat, boimy się utraty czegoś cennego, czego sami nie jesteśmy w stanie rzetelnie zdefiniować. 
Trudno się dziwić. Świat w obecnych czasach stał się niepewny nieprzewidywalny i zmienny z prędkością, której nie jest w stanie ogarnąć nawet najbardziej krzepki umysł.

Kto chciałby rzucić się w nieznane i  niepewne w  pojedynkę?
Co powstrzymuje Nas, oprócz oczywistej utraty poczucia bezpieczeństwa? Konsekwencją wykluczenia jest samotność, którą niełatwo jest znieść bez hartu ducha. Ci zaś, którzy świadomie wybierają "self exclusion" tworzą małe Państwa - socjolog Zygmunt Bauman nazywa je „powrotem do plemion”, które zamiast dialogu wybierają raczej równoległe monologi.

I tu nasuwa się pytanie, czy tylko wykluczonego dotyka samotność?

Kiedy przeanalizujemy raporty o stanie ducha naszego społeczeństwa, bez problemu zauważymy przytłaczające poczucie osamotnienia, wykluczenia i lęku u osób, które aktywnie uczestniczą w życiu społecznym.

Czy zatem droga którą obraliśmy jest drogą w ślepy zaułek? Czy tak idąc, nie tracimy kontaktu ze sobą i z drugim człowiekiem?
Czujemy w klatce piersiowej ten nieprzyjemny dyskomfort orientując się, że zaszliśmy za daleko, jednak książkowo udaje nam się go wypierać.


Czy w takim razie w ramach determinizmu istnieje wolna wola?


Wpłynąć na błękitny Ocean możesz w każdej chwili, jeśli jednak nie chcesz ryzykować, zanurz w nim chociaż palec, a potem stopę, odzyskaj mały procent uważności, zacznij od małej zmiany.

Jacek Santorski mawia, że mikro korekty dają makro efekty. I ja w to wierzę. Mistrzyni radykalnych zmian, zuchwała i niecierpliwa własne trudności i ograniczenia pokonałam metodą małych kroków. Mózg się nie zorientował.
Pytanie, czy zdołamy odzyskać wpływ i zmienić kierunek?