Emocje. Porozmawiamy?

Emocje. 

Dziś poruszę temat emocji w jednej z najważniejszych relacji każdego człowiek mianowicie w relacji rodzic-dziecko.
Dobrze się złożyło, ponieważ dokładnie dzisiaj za zaproszeniem Stowarzyszenia "Strefa Wsparcia" poprowadziłam wykład i warsztaty dla rodziców i okazało się, że :

  • Rodzice potrzebują rozmawiać o emocjach
  • Ojcowie mają w tym zakresie sporo do zaoferowania swoim dzieciom, jednak czują, że są pomijani.
  • Matki często czują się przeciążone ilością czynności do wykonania i czują presję, by być idealną mamą.
  • Rodzice, zwłaszcza mamy aktywnie poszukują informacji o tym, jak radzić sobie z trudnymi emocjami, jak nad nimi panować i najważniejsze ... zrozumieć emocje.

Przyznam, że jest to dla mnie powiew optymizmu, ponieważ ostatnio tak zafascynowani racjonalnym myśleniem, zepchnęliśmy emocje do roli trzecioplanowej o ile w ogóle mają jakąś rolę.

Wszystkie zjawiska, jakie w nas zachodzą staramy się zaraz monitorować, mierzyć i kontrolować.


A przecież w roli rodzica doświadczamy całego wachlarza często skrajnych emocji, zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych. Bez wątpienia jednym z najsilniejszych uczuć, jakiego rodzic może doświadczyć jest miłość. Miłość do dziecka jest intensywna, niekiedy przytłaczająca i niezmienna, mimo trudności.

Chwile, gdy obserwujemy postępy, osiągnięcia oraz szczęście naszych dzieci, przynoszą nam ogromną radość. Kiedy nasze dziecko osiąga sukcesy, przekracza własne bariery lub po prostu dobrze się rozwija , czujemy dumę z bycia jego rodzicem. Niepokój i strach towarzyszą nam kiedy martwimy się o przyszłość, zdrowie, bezpieczeństwo oraz dobre decyzje naszych dzieci. Strach o dziecko jest jednym z najbardziej podstawowych uczuć rodzicielskich.

Wychowywanie dzieci to nieustanne wyzwania. Czujemy frustrację, kiedy nie możemy porozumieć się z dzieckiem lub kiedy nasze metody wychowawcze nie przynoszą oczekiwanych efektów. Często też obwiniamy siebie za błędy czy problemy swoich dzieci, nawet jeśli nie mamy bezpośredniego wpływu na daną sytuację. Odczuwamy satysfakcję, kiedy widzimy, że nasze wysiłki wychowawcze przynoszą pożądane rezultaty, czujemy smutek, kiedy nasze dzieci doświadczają porażek, cierpienia lub bólu. No i na koniec zmęczenie. 


Fizyczne i emocjonalne wyczerpanie jest częstym towarzyszem w relacji rodzic-dziecko zwłaszcza w pewnych fazach ich rozwoju.



Zastanówmy się, czy da się to wszystko wyprzeć, zracjonalizować, lub temu zaprzeczyć?
Jakichkolwiek mechanizmów obronnych nie zastosujemy, nasze emocje są z nami i całe szczęście, ponieważ odgrywają kluczową rolę w naszym życiu i pełnią wiele funkcji.

Przede wszystkim służą jako system sygnalizacyjny, informujący nas o tym, co dzieje się w naszym wewnętrznym świecie oraz w relacji z otoczeniem. Na przykład, strach może ostrzegać nas przed potencjalnym zagrożeniem, podczas gdy radość sygnalizuje, że coś w naszym życiu idzie dobrze.

Emocje są też motorem naszego działania. Często to właśnie one decydują o tym, jakie decyzje podejmujemy i jakie kroki podejmujemy w odpowiedzi na różne sytuacje.

Ponadto, emocje pełnią ważną funkcję społeczną, pomagając w budowaniu i utrzymywaniu relacji z innymi ludźmi. Dzięki nim możemy lepiej rozumieć innych, wyrażać wsparcie, empatię czy też dzielić się własnymi doświadczeniami.



Emocje umożliwiają głębsze połączenie z innymi ludźmi, co jest kluczowe dla społecznej natury człowieka.



Emocje pełnią także funkcję adaptacyjną, pomagając nam dostosowywać się do ciągle zmieniających się warunków otoczenia. Na przykład, uczucie zadowolenia z osiągnięcia może skłonić nas do dalszego doskonalenia się w danej dziedzinie, podczas gdy uczucie frustracji może być sygnałem, że potrzebujemy zmienić podejście lub strategię.

Ostatecznie, emocje są nieodłącznym elementem ludzkiego doświadczenia i mają głęboki wpływ na nasze myśli, działania i interakcje z otoczeniem. Wiedza o nich i umiejętność zarządzania nimi jest kluczem do pełniejszego i bardziej zrównoważonego życia.


Na koniec prawdziwa historia o tym, co wydażyło się, kiedy jechałam na warsztaty.
Gps teoretycznie dowiózł mnie na miejsce, ale budynek nie przypominał Idustrialnego Centrum Aktywności, do którego miałam dotrzeć. Zostało dokładnie 9 minut do rozpoczęcia spotkania, a


Moje ciało zalała fala niepokoju, która uruchomiła lawinę myśli : spóźnię się, będą czekać, głupio, pierwszy raz i taki start i wiele innych, których nie przytoczę z racji edukacyjnego charakteru tego bloga.



Zaparkowałam, sprawdziłam, nie ma, nie to.
7 minut. Jedyną osobą, która akurat przechodziła była starsza kobieta, która wyglądała w mojej ocenie na tutejszą. "Przepraszam, czy wie Pani gdzie znajduje się Centrum Aktywności"?
- A taaaak, tam dalej, dalej i wskazuje że to jeszcze "hen daleko". Ale to ja wsiądę z Panią i pokażę.


Tym oto sposobem podwiozłam Panią na zakupy, a ona uratowała mnie przed uczuciem ...no właśnie zakłopotania i wstydu z domieszką poczucia winy.
Dodam tylko ,że wszystko to miało miejsce na ulicy Przyjaznej.